II-gi Tydzień zw., Czwartek, Rok A, I - Rozważania
Zwariować można z tymi ludźmi...
Przyznam się mam mętlik w głowie. Jezus wkłada w obcowanie z ludźmi całe swoje serce, a mimo to nie może w nich w żaden sposób ożywić życia Bożego. Pozostają ciągle na poziomie znaków, cudów, większych lub mniejszych grup zależnych od siebie. Co prawda, chodzą za Nim, oglądają, komentują, na przemian to krytykują to wpadają w zachwyt, są światkami niezliczonych w cudów. A jednak Jezus wie, jak będzie. Wie, że zostanie sam; że opuszczą Go nawet ci, najbliżsi. Trwoży się, oddala od zgiełku. Szuka dla siebie chwili wytchnienia i ciszy. Jednak opowieści o cudach Jezusa idą w świat. Sznur sensacji coraz bardziej zacieśnia pętlę zazdrości na szyi Jezusa. Gromadzą się tłumy ludzi, ale Chrystus wie, że w ostatecznym starciu nie może na nich liczyć. Oddala się więc zabierając uczniów. Nie ma jednak spokoju dla Mistrza. Jedni przychodzą o własnych siłach, inni z pomocą bliskich i przyjaciół. Tłum chce cudów („szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o tym, jak wiele działał”)! Ba, domaga się cudów („cisnęli się do Niego, aby Go dotknąć”)! Atmosfera rośnie, do tego stopnia, że coś złowrogiego zaczyna wisieć w powietrzu. Faryzeusze już nie potrafią nad tym zbiorowiskiem panować. Rzymianie w każdej chwili obawiają się rozruchów... Zapewne tak to wyglądało i tak to można sobie wyobrazić.
A tymczasem tam, gdzie rośnie wrzawa najbardziej potrzeba ...ciszy! I żeby odkryć właściwe kształty dzisiejszego Słowa myślę, że warto przeczytać tekst dzisiejszej ewangelii stosując nietypowe sita: Jezus odchodzi od tłumu. Oceniasz to jako oddalenie czy ucieczkę. Jezusa zewsząd otacza coraz więcej ludzi. Co bardziej jest ważne, tłumy czy wspólnota? Wielu chrześcijan pielgrzymuje do cudownych miejsc i sanktuariów. To sensacja czy pobożność? W ostatnich latach na świecie mnożą się ruchy religijne i metody związane z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie. Czy to troska uzdrowienie duszy czy raczej chęć „wykręcenia Bogu ręki”, by uczynił cuda dla ciała? Dużo się dziś mówi o obecności zła na świecie a milczy o namacalnych wręcz znakach obecności Boga. Czyżby to manifestacja zła czy raczej pokora Boga, który czeka, że my sami zaczniemy o tym mówić, głośno i wyraźnie?
Czwartek, II Tygodnia zw. ***
Mk 3, 7-12, Rok A, I ***