Skip to main content

I-szy Tydzień zw., Środa, Rok A, I - Rozważania

Bóg nieustannie zaprasza. Człowiek - też niestannie - zatrzymuje się na pozorach.
Nie wiem czy macie tak samo, ale zauważyłem (chociaż mnie nie powinno to dotyczyć:-), że epizod uzdorwienia teściowej Piotra - wrzucony zapewne z grzeczności w wersety Ewangelii - żyje własnym życiem i kieruje się własnymi prawami. Moża by faktycznie doszukiwać się w nim skojarzeń i wyciągać ciekawe wnioski - zarówno z tego, jak i innych wspomnianych w tekście uzdrowień.
Zaryzykuję jednak. Zapraszam, by zostawić marginalne dociekania i pójść za Jezusem, gdy Ten "nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Jezus był niezmordowany! Po ciężkim dniu, pełnym spotkań, licznych egzorcyzmach, uzdrowieniach, spał zaledwie kilka godzin. Wstał wcześnie, by porozmawiać z Ojcem. Zapewne chciał polecić to, co już było, co już zrobił, czego dokonał, co zaobserwował. Nieobojętne Mu były także sprawy i spotkania tego, świeżo co rozpoczętego dnia. W każdym razie mial potrzebę oddalenia się od chrapiącego zgiełku i pozostania sam na sam, z Ojcem. W doskonałej jedności Osób Bożych. W tęsknocie Syna za Ojcem ukrytej w ciele Jezusa z Nazaretu. Syn i Ojciec zjednoczeni w Duchu Św., skupieni nad dziełem zbawienia, rozpoczętym przez całą Trójcę św., posyłającą do ludzi Mesjasza. Cudna tajemnica obecności Bożej i harmoni Osób Bożych w działaniu, prawda? Niepojęta. Niezbadana. Niczym nie ograniczona. Święta i pełna majestatu. Nic tylko upaść na kolana i ...milczeć. Znieruchomieć przed Panem panów, "Więźniem Miłości" - jak mawiał nieraz św. Josemaria Escriva.
Udało ci się kiedyś tak zastygnąć w uwielbieniu przed Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie? Jeżeli tak, to masz powody do szczęścia. Dotknął cię raz, zrobi to po raz drugi, trzeci, ...nieskończony. Bóg dotykając nas nie ma odruchów uprzedzenia, niechęci czy odrazy. Zawsze kieruje się ku nam z miłością, bo SAM NIĄ JEST.
Częściej jednak jesteśmy podobni do Piotra, niestety. Wchodzimy w przestrzeń Bożej obecności bez zastanowienia, szacunku, z szumem śwata, który jest w nas. Nie wierzysz? Przyglądnij się swojemu zachowaniu w kościele. Piotr też "pośpieszył za Nim (...) [i to nie sam, lecz] z towarzyszami, a gdy Go znaleźli [nie zważając na to, że się modli w tonie usprawieliwienia i troski - zapewne], powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On [jakby wyrwany z głębokiej zadumy, wrzuca zdanie zupełnie nie z tej rozmowy] rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, (...) abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem».
Środa, I Tydzień Zw. ***
Mk 1, 29-39; Rok A, 1 ***